środa, 19 lipca 2017

.com/kill, 7JK, Diorama @ Castle Party - wrażenia


Tegoroczne Castle Party było dla mnie wyjątkowe z wielu powodów - luźno szeregując: ludzie, muzyka, atmosfera, miejsce. 
No i fakt, że nie było mnie tam przez 6 lat na pewno dodał całej akcji wyjazdowej smaku. Jechałam szczęśliwa, wracałam szczęśliwa - i o to chyba w tym wszystkim chodzi.
Festiwal z jednej strony się zmienia, a z drugiej nie zmienia i nie wiem co lepsze.
Myślę, że jeśli ktoś raz tam pojechał to już zawsze będzie się czuł jak u siebie - na festiwalu nie ma spiny, są fajni ludzie z pomysłem na siebie i dużo dobrej muzyki na wyciągnięcie uszu.


Biorąc pod uwagę, że byłam na festiwalu krótko, udało mi się obejrzeć 3 koncerty w piątek - każdy z trochę innej płki, ale wszystkie dobre.

Pierwszy z nich  - .com/kill - to side project współtwórcy Diary of Dreams (którzy grali tego dnia jako headliner) - Adriana Hatesa. Nie uniknie się oczywiście porównań z gigantem sceny dark, ale mam wrażeie, że .com/kill to emanacja tej ostrzejszej natury muzyków, bo chociaż DoD nie unikali nigdy mocniejszych nawet tanecznych brzmień, to ich najnowsze dziecko zdecydowanie kopie i skacze nad wyraz głośno, agresywnie i mocno.
Adrian Hates jako frontman także nie zawiódł  dając należycie energetyczny występ. Kontakt z publiką na medal. Na koncercie grano głównie utwory z albumu z 2o13 roku.


 Kolejnym zespołem na bolkowskiej scenie był 7JK. 

 7JK to projekt dwóch artystów - Matta Howdena z Sieben i Maćka Fretta z Job Karma.
Kiedy słucha się ich muzyki połączonej razem  nie sposób nie wyłapywać tego, co w ich rodzimych projektach tak charakterystyczne. 
Obaj są poetami, tyle, że malują dźwiękami o nieco innych odcieniach - jeden trochę bardziej nostalgicznymi, ciepłymi,  romantycznymi nawet, drugi ostrzejszymi, bardziej kanciastymi, zimnymi. przenikliwymi. Elektronika i skrzypce, głos człowieka i maszyny, słowa i dźwięki - co za kombinacja i wspaniały pomysł.
Jeśli połączy się te jakości plus mistrzostwo techniczne - wychodzi mieszanka powalająca z nóg, trafiająca tak do głowy jaki ciała ożywiając je.
Piękny, klimatyczny koncert, brawo!

Setlista z koncertu:
https://7jkmusic.bandcamp.com/

Ostatnim koncertem jaki obejrzałam tego wieczoru była Diorama.
Cóż tu dużo mówić, nie był to może najdłuższy koncert w ich festiwalowej karierze z uwagi na problemy techniczne, ale i tak wierni fani zgromadzeni licznie pod sceną ucieszyli się tym co im finalnie zaprezentowano.

Dla mnie Diorama to tygiel sprzeczności - emocjonalność  i ironiczny uśmieszek, teksty, które zmuszają do myślenia i muzyka, która porywa do tańca. Refleksja i buzująca energia, elektronika i pianino, ciepły głos i zimny dźwięk.  Wszystko to razem współgra na tyle harmonijnie aby zapewnić zespołowi wiernych fanów - szaleństwo pod sceną było bardzo miłe dla oka:)

https://www.facebook.com/dioramawastaken/
http://www.diorama-music.com/

Następnie na scenie zaprezentowały się Arkona i wspomniane już Diary of Dreams, których niestety nie dane mi było obejrzeć.

Festiwal to też cudowni ludzie - bardzo bardzo dziękuję za spotkania i rozmowy - naprawdę wróciłam ogrzana i podbudowana psychicznie. Dzięki!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz